Jaki wpływ na frekwencję mają nadawcy?
Frekwencja dziś nie porywa, ale nie mamy watpliwości – kibice będą wspierać Legię z całych sił! pic.twitter.com/XMiLmENOFe
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) kwiecień 8, 2015
Chciałbym kiedyś zobaczyć analizę, jak na frekwencję na meczach wpływa pora ich rozgrywania. Dla przykładu – Legia zagrała półfinał PP w środę o 20:45, a mecz ligowy w Wielką Sobotę ustawiono drużynie z Warszawy na 20:30. W obu przypadkach frekwencja na meczu – mówiąc delikatnie – na kolana nie rzuciła.
Jaką rolę w ustalaniu terminarza spotkań ma C+ / Polsat? Czy nie jest trochę tak, że stacje telewizyjne ustalają pory meczów „pod siebie”, kompletnie ignorując kwestię frekwencji na stadionach i co za tym idzie – interes klubów?
Oczywistym jest fakt, że nadawca płaci – nadawca wymaga. Nie powinno być jednak tak, że nadawca jednostronnie decyduje o porze rozgrywania meczów, bo musi wcisnąć polską piłkę gdzieś między Premiership, a „M jak Miłość”. Tu powinien być jakiś „okrągły stół”, wymiana uwag, sugestii. Tymczasem Polsat wymyślił sobie mecz o 20:45, bo tak im pasuje do ramówki i nie przejmuje się, że stadion będzie w połowie pusty. Oczywiście w trakcie transmisji padną słowa, że „Legia ma problemy z frekwencją”. Tyle tylko, że może warto poszukać przyczyn szerzej?
Wiele razy podawałem przykład tzw. „blackout policies” w lidze NFL. Dopiero w tym roku zdecydowano, że od sezonu 2015 reguła ta przestanie obowiązywać. Tam władze ligi na pierwszym planie stawiały frekwencję na stadionie, dopiero w drugiej kolejności transmisję meczu w TV. Ani Foxx, ani CBS nie zgłaszały do tego żadnych zastrzeżeń. Wszyscy rozumieli, że wypełniony stadion to dużo atrakcyjniejszy produkt.
Może warto się zastanowić, jaki wpływ na frekwencję podczas meczów Ekstraklasy mają spotkania rozgrywane o dziwnych porach? Czy chcemy na stadionach więcej rodzin z dziećmi? Który rodzic zabierze dziecko na mecz, który skończy się przed 23.00? Co z kibicami dojeżdżającymi na mecze swojej drużyny z innych miast? Czy naprawdę frekwencja na polskich stadionach jest tak rewelacyjna, że możemy sobie pozwolić na pomijanie tego aspektu?
Mecze ustawiane późno, szczególnie te w środku tygodnia w ramach Pucharu Polski, to świadome działanie na szkodę polskich klubów. I nie są żadnym kontrargumentem mecze w ramach europejskich pucharów. No chyba że ktoś chce pod względem atrakcyjności porównywać Ligę Mistrzów z Ekstraklasą. Ja się tego nie podejmę.
ps. O wpływie mediów na postrzeganie meczów piłkarskich – a co za tym idzie frekwencję na meczach – pisałem już jakiś czas temu w tekście „Kibol” w tym miejscu.
fot. Legia Warszawa