Stadion Narodowy w Warszawie – idealny na finał Pucharu Polski

stadion-narodowy-w-warszawieJuż wszystko jasne. W tegorocznym finale Pucharu Polski zagrają Legia Warszawa i Śląsk Wrocław. W najbliższym czasie poświęcę tym rozgrywkom więcej miejsca, dziś natomiast skupię się na formacie rozgrywania finału oraz problemach z organizacją meczu na Stadionie Narodowym.

W tym roku zdobywca Pucharu zostanie wyłoniony w dwumeczu. Pierwsze spotkanie odbędzie się 2. maja we Wrocławiu, rewanż tydzień później przy Łazienkowskiej w Warszawie. Żyjemy w kraju, w którym przy okazji organizacji tego typu imprez bardzo dużo do powiedzenia ma policja. Jesteśmy krajem, który był w stanie zabezpieczyć tak gigantyczne przedsięwzięcie, jak Euro, ale nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć meczu z udziałem dwóch drużyn klubowych. To absurd. Tym bardziej, że – co postaram się pokazać w tym wpisie – Stadion Narodowy w Warszawie jest obiektem wręcz idealnym do rozgrywania tego typu meczów. Jego położenie i „uwarunkowania geodezyjne” w ogromnym zakresie ułatwiają zabezpieczenie imprezy i tranzyt kibiców obu drużyn na swoje sektory.

Nie jestem specjalistą od organizacji i zabezpieczenia imprez masowych, jednak w swoim życiu na kilku meczach wyjazdowych byłem (m.in. w osławionej Bydgoszczy). Można więc powiedzieć, że na własnej skórze dane mi było odczuć wszystkie efekty działań służb porządkowych i na tej podstawie twierdzę, że Narodowy to obiekt idealny. Położony  w bezpośrednim sąsiedztwie dworca kolejowego, otoczony dookoła naturalnymi „barierami” w postaci Wisły czy linii średnicowej – wszystko to sprawia, że liczba dróg dojścia jest mocno ograniczona i łatwa do skontrolowania. Ale po kolei.

Kibiców, którzy chcieliby przyjść na finał Pucharu Polski podzielić możemy na dwie grupy: kibiców klubów w oficjalnych grupach zorganizowanych (tych sadza się  na trybunach za bramkami) oraz grupę mniej ortodoksyjnych sympatyków futbolu, którzy zajmują miejsce na trybunach wzdłuż linii bocznej boiska. Z punktu widzenia zabezpieczenia imprezy ta pierwsza grupa jest oczywiście kluczowa i zabezpieczenie drogi tych kibiców na stadion jest dla powodzenia całej operacji kluczowe. Jak to zrobić? Rzućmy okiem na plan Stadionu Narodowego:

Plan stadionu narodowego

Trybuny za bramkami to miejsca docelowe dla zorganizowanych grup kibiców, które do Warszawy dotrą najprawdopodobniej pociągami specjalnymi. Tu pojawia się pierwszy duży plus Stadionu Narodowego – bezpośrednie sąsiedztwo stacji Warszawa Stadion, na którą przyjechać mogliby kibice pierwszego z klubów. Tuż przy stacji znajduje się duży parking ograniczony linią średnicową oraz Aleją Zieleniecką, a dojście na jedną z trybun nie stanowi problemu. Z logistycznego punktu widzenia jest to najwygodniejsze rozwiązanie, które nie powinno stanowić żadnego problemu dla służb porządkowych. Grupa ta zajęłaby sektory w północnej części stadionu.

Druga grupa zorganizowana drogę na stadion miałaby nieco dłuższą, ale także „bezkolizyjną”. W grę wchodzą dwa rozwiązania: dojazd pociągiem specjalnym na stację Warszawa Stadion i przejście na południową część obiektu Aleją Zieleniecką, bądź dojazd na położoną po drugiej stronie Wisły stację Warszawa Powiśle i przejście Mostem Poniatowskiego bezpośrednio pod bramy stadionu od strony południowej. To rozwiązanie w mojej ocenie jest lepsze, ponieważ pozwoliłoby wprowadzać obie grupy na stadion praktycznie jednocześnie. Co ważne – na całej trasie dojścia do stadionu obie grupy nie miałyby okazji do spotkania. Oczywiście, wariant ze stacją Warszawa Powiśle oznaczałby zamknięcie na jakiś czas Mostu Poniatowskiego, ale manewr ten był już przerabiany przy okazji Euro 2012.

(Trochę inaczej sprawa wyglądałaby, gdyby uczestnikiem finału, jak w tym roku, była Legia. Tu sprawa jest prosta: zorganizowana grupa kibiców spotyka się pod własnym stadionem przy Łazienkowskiej i przechodzi mostem Łazienkowskim oraz ul Wał Miedzeszyński pod sam stadion od strony południowej)

Co zyskujemy przy takiej organizacji? Przede wszystkim łatwość zabezpieczenia terenu wokół obiektu. Wisła, linia średnicowa, Al. Zieleniecka, Wał Miedzeszyński i Wybrzeże Szczecińskie stanowią naturalne bariery, które kierują ruch kibiców w odpowiednie miejsca i ułatwiają zabezpieczenie kluczowych rejonów, a  obie zorganizowane grupy kibiców mają wygodną i łatwą drogę dotarcia na stadion. Trudno wyobrazić sobie lepsze warunki do organizacji tego typu imprezy.

Tym bardziej dziwi opór policji i władz wojewódzkich, które ze wszystkich sił starają się torpedować inicjatywy PZPN. A przecież finał Pucharu Polski to impreza, o której organizację miasta powinny się wręcz bić. To wspaniała okazja do autopromocji, z której nikt nie chce skorzystać.

O tym jednak przy innej okazji.

 

Czytaj także:

KSW 39: Colosseum, czyli dlaczego życia nie oszukasz… "Popek" i "Koksu" zmierzą się ze sobą podczas gali KSW 39, która w maju odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wydawało się przez chwilę, że...
Piłka nożna – sport bez tożsamości, kultury, etosu Do napisania tego tekstu zainspirował mnie tweet Mateusza Skwierawskiego z Wirtualnej Polski. Wywiązała się pod nim krótka, ale ciekawa dyskusja nt. r...
Jak trwoga, to do „Jurasa”? Tak naprawdę ten tekst miał powstać już jakiś czas temu i nie miał żadnego związku z powrotem do KSW Łukasza Jurkowskiego. Sytuacja z popularnym "Jura...