O finansowaniu sportu zawodowego z budżetu państwa

money-texturesMedale zdobyte przez polskie biathlonistki podczas mistrzostw świata w Novym Mescie uruchomiły lawinę komentarzy na temat finansowania polskiego sportu z budżetu państwa. Wszyscy zaczęli wypominać ministrze Musze umieszczenie biathlonu w grupie „srebrnej,” co wiąże się z ograniczonym wsparciem finansowym ze strony ministerstwa. Zapytam przekornie – a czemu państwo polskie powinno dotować jakąkolwiek gałąź sportu zawodowego?

Piszę jak najbardziej poważnie – z pieniędzy budżetu państwa nie powinien być finansowany sport zawodowy. To rolą związków sportowych oraz klubów powinno być szukanie sponsorów i organizowanie przygotowań dla swoich zawodników. To rolą Polskiego Komitetu Olimpijskiego powinno być organizowanie przygotowań do Igrzysk, dbanie o najlepszych zawodników i wspieranie ich w codziennym treningu. Z tym, że nie za pieniądze budżetowe, ale prywatne. Związki sportowe, PKOl oraz kluby – wszyscy powinni ruszyć w teren i walczyć o budżety sponsorów. Aby tak się jednak stało, w tych instytucjach musi przestać dominować mentalność rodem z poprzedniego systemu, należy pożegnać zasiedziałych „działaczy”, a zatrudnić sprawnych managerów. To się samo nie zrobi.

Nie oznacza to jednak, że państwo powinno się całkowicie od sportu odciąć. Wręcz przeciwnie – sport to istotny element w procesie wychowywania młodzieży i państwo polskie nie powinno na tym polu zaniedbywać swoich obowiązków. Ale mówimy o młodzieży! Jak to więc według mnie powinno wyglądać?

Przede wszystkim twór o nazwie „Ministerstwo Sportu” powinien przestać istnieć – jest całkowicie zbędny. Kompetencje o których mówię powinna przejąć odpowiednia komórka w Ministerstwie Edukacji – już na starcie mamy potężne oszczędności w sferze administracji. Czyż nie o to chodziło w „tanim państwie”? Idźmy dalej – rolą tej komórki powinno być wspieranie sportu młodzieżowego: wsparcie dla szkół, klubów, trenerów młodzieży, pedagogów, być może odbudowa programu Szkół Mistrzostwa Sportowego, zbudowanie porządnego systemu sportu akademickiego. Wszystko to, co buduje przyszłych mistrzów, ukierunkowuje ich i pozwala się rozwijać. W momencie przejścia na zawodowstwo rola państwa powinna dobiec końca. To, o czym mówimy, te wszystkie grupy złote, srebrne i brązowe – to wszystko powinno należeć do związków sportowych i klubów!

Podam kilka przykładów: dlaczego gdy swoje mecze wygrywa Agnieszka Radwańska nikt nie mówi o tym, że tenisa nie ma w „złotej” grupie? Dlaczego, gdy wygrywał Adamek, a wcześniej Gołota, nikt nie mówił o wsparciu Państwa dla pięściarstwa? Dlaczego jedne dyscypliny są wspomagane pieniędzmi budżetowymi, a inne całkowicie pomijane? Czy przygotowania Radwańskiej są inne niż Justyny Kowalczyk? Czy są tańsze? Mniej istotne? Kto o tym decyduje? Dlaczego zawodowi tenisiści czy pięściarze muszą o wszystko dbać sami, a zawodowi lekkoatleci, narciarze czy biathloniści mają cokolwiek otrzymywać z budżetu państwa?

Ktoś może powiedzieć, że pięściarze to inna sprawa, bo jest boks amatorski, który jest dotowany z budżetu państwa. Ale jeśli się temu przyjrzymy to zobaczymy wyraźnie, że dziś boks amatorski to tak na prawdę rywalizacja młodzieżowa i jak najbardziej na szczeblu juniorskim powinna być wspierana. „Dorosły” boks to dziś zawodowstwo – czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć jaka jest różnica między Damianem Janikowskim, a Arturem Szpilką czy Mamedem Khalidovem?

Kolejny argument, jaki ktoś może podnieść: ci wszyscy sportowcy trenują w swoich klubach, i to te kluby organizują wszystko na tyle, na ile mogą. A Szpilka czy Radwańska trenują indywidualnie. OK, ale w takim razie pytam – czemu jakikolwiek klub sportowy w którym trenują zawodowcy ma być finansowany z pieniędzy publicznych? Czy Polski Związek Piłki Nożnej lub Ministerstwo Sportu z własnej kieszeni finansuje w jakimkolwiek stopniu Legię Warszawa czy Lecha Poznań? Czy organizuje im zgrupowania w Hiszpanii i nakreśla plan treningowy przed walką o mistrzostwo Polski? Dlaczego Ministerstwo Sportu nie dotuje Federacji KSW? A jaka z biznesowego punktu widzenia jest różnica między Legią Warszawa,  a powiedzmy AZS AWF Katowice, w którym trenują nasze biathlonistki? Co odróżnia KSW od Polskiego Związku Narciarskiego? Dlaczego Ministerstwo Sportu nie wspiera polskich klubów piłkarskich w walce o Ligę Mistrzów?

Kluby sportowe powinny działać jak normalne przedsiębiorstwa. We współpracy ze związkami powinny pracować nad popularyzacją swojej dyscypliny oraz przyciągnięciem sponsorów. Jedyne wsparcie, jakie powinny otrzymywać od rządu wiąże się tylko i wyłącznie ze szkoleniem młodzieży. Zamiast finansować przygotowania do Igrzysk dla przerośniętej kadry olimpijskiej, pieniądze budżetowe powinny służyć małym amatorskim klubom, trenerom, pedagogom i szkołom. Bo tu rodzą się ewentualni przyszli mistrzowie.

Wszystko co dalej, wszystko co związane z zawodowym uprawianiem sportu, powinno być całkowicie odcięte od państwowej pępowiny. Polska jest zbyt biednym krajem, by miliony złotych wydawać na coś w gruncie rzeczy tak mało istotnego, jak sport.

ps. prywatnie trenuję brazylijskie jiu-jitsu w warszawskim klubie Copacabana. To jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się dyscyplin sportu na świecie. Stawiam tezę, że BJJ trenuje w Polsce znacznie więcej osób, niż biathlon. A nie ma nawet Związku!