Nowe szaty Ekstraklasy S.A. – nieco dziurawe…
Ekstraklasa S.A. przedstawiła dziś projekt swojej nowej identyfikacji wizualnej. Osobiście uważam, że stwierdzenie „identyfikacja wizualna” jest tu używane nieco na wyrost. Bardziej precyzyjne byłoby stwierdzenie, że zaprezentowano po prostu nowy logotyp.
Nie zamierzam się rozwodzić nad tym, czy zaprezentowany powyżej znak jest ładny, czy brzydki. To kwestia gustu i pewnie każdy będzie miał swoje przemyślenia. W tej kwestii jedyne co mnie razi to fakt, że część „sponsora” została doklejona do głównej części w sposób, który zdradza całkowity brak pomysłu projektanta. W największych europejskich ligach, w których występuje logotyp sponsora, wygląda to „nieco” lepiej. Chociażby we Włoszech (rozgrywki sponsorowane przez Telecom Italia), czy Anglii (Barclays) logotyp bardzo naturalnie wkomponowany jest w cały znak:
Pracownicy agencji BNA zdecydowali się pójść po linii najmniejszego oporu i „dokleili” prostokącik z drugiej strony piłeczki. Jeśli mamy się spierać o to, czy logotyp jest ładny czy nie – to mój jedyny zarzut. Reszta jest kwestią gustu i zapewne nigdy nie doszlibyśmy do porozumienia w tej kwestii.
Można mieć również zastrzeżenie do poziomu kreatywności. Fani klubowej piłki w pierwszych chwilach po publikacji informacji o nowym logotypie zaczęli żartować, że zmiana podyktowana była chęcią uczczenia awansu bygdoskiego Zawiszy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Rzeczywiście, czarno-niebieskie barwy i pojedyncza litera mogą narzucać pewne skojarzenia. Jeśli jednak mówimy o jakichkolwiek inspiracjach, znacznie bardziej interesujący wydaje się ten obrazek:
Pamiętacie? To było 23 lata temu. Mundial, który wspominam z ogromnym sentymentem głównie z powodu olbrzymiej fascynacji bramkarzami w tamtym okresie. Walter Zenga, Sergio Goycochea. Kto pamięta – wie o czym mówię. Z tego turnieju pozostały mi piękne wspomnienia i wychodzi na to, że nie tylko ja lubię wracać w myślach do tamtych czasów. Inspiracja „piłeczką” z efektem rozjechanych barw jest chyba oczywista? Znów – nie najlepiej świadczy to o projektancie.
Na wstępie napisałem, że stwierdzenie „identyfikacja wizualna” jest użyte w tym przypadku mocno na wyrost. To jest właśnie mój główny zarzut do Ekstraklasy oraz agencji, która ów znak przygotowała. Skąd te pretensje? Otóż wystarczy zapoznać się z dokumentacją udostępnioną przez Ekstraklasę S.A. na swojej stronie aby dojść do wniosku, że jest ona wyjątkowo uboga. Poza podaniem kodów kolorów i wypisaniem zastrzeżeń dot. możliwych modyfikacji znaku, nie znajdziemy tam absolutnie nic. Czego brakuje?
Pierwsze, co rzuca się w oczy to użyty w logotypie błękitno-czarny gradient. W zamyśle autora zapewne chodziło o dodanie projektowi głębi, jakiejś dozy dynamizmu i temu podobnych zalet. Ale czy projektant wziął pod uwagę, jak znak będzie wyglądać na różnego rodzaju materiałach drukowanych? Na różnego rodzaju powierzchniach? Jak będzie wyglądał w druku, na tkaninie, użyty na różnego rodzaju gadżetach? Taki gradient bardzo ładnie wychodzi na ekranie monitora, jednak gdy przychodzi do użycia go w praktyce – pojawiają się problemy. Mimo to w tzw. „identyfikacji wizualnej” próżno szukać płaskich wersji logotypu. Przykłady? Chociażby Polski Związek Piłki Nożnej, który w swoim logotypie używa trójwymiaru, jednak w katalogu znaków ma także wersje „płaskie”, czy nawet czarno-białe (dające możliwość stosowania negatywu).
Warto także zwrócić uwagę, że PZPN w swojej identyfikacji wizualnej przewidział stosowanie znaku na tle białym, ale także każdym innym. W dokumentacji przedstawionej przez Ekstraklasę S.A. takich szczegółów nie ma.
To mój drugi „techniczny” zarzut do przedstawionego projektu – brak jakichkolwiek wytycznych co do stosowania logotypu na tle innym, niż białe. Co by nie mówić o poprzednim logotypie Ekstraklasy (nazywanym pieszczotliwie „otwieraczem do butelek”) był on zwartą tarczą, więc problem tła nie występował. Tym razem jest inaczej – logotyp nie ma apli, więc konieczne wydaje się przygotowanie wersji logotypu pod różne kolory tła. Tego jednak w przedstawionej dokumentacji również nie zobaczymy, więc możemy przyjąć że w ekstremalnej wersji na czarnym tle nowy logotyp Ekstraklasy będzie wyglądał następująco:
Przyznacie, że niezbyt ciekawie? Oczywiście, znając życie, problem ten zostanie zażegnany w najprostszy z możliwych sposobów – w takich przypadkach znak zapewne będzie prezentowany na pięknym, białym prostokącie. Genialne!
Może i rozwiązuje problem czytelności, ale z estetyką nie ma wiele wspólnego.