Dzieląc i rządząc drugi raz wszedłem do tej samej rzeki…
Dziś trochę nietypowo, bo nie o marketingu sportowym. Chcę poruszyć temat, który wkurza mnie niemiłosiernie. Zabawię się dziś w prof. Bralczyka. Albo Miodka. Albo Bralczyka i Miodka w jednym.
Ile razy w trakcie oglądanych meczów zdarzyło się Wam usłyszeć, że jakiś piłkarz lub drużyna „dzieli i rządzi w środkowej strefie boiska”? Albo jeszcze lepiej – „rządzi i dzieli”? Zgaduję, że bardzo często. Podczas meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała z Legią Warszawa redaktor Skrzyński użył tego zwrotu dwukrotnie. W zasadzie jest to sformułowanie tak powszechne, że używane niemal w każdym meczu – całkowicie bezrefleksyjnie powtarzane przez kolejnych komentatorów.
Dziel i rządź.
Dziel i rządź (łac. divide et impera) – stara i praktyczna zasada rządzenia polegająca na wzniecaniu wewnętrznych konfliktów na podbitych terenach i występowaniu jako rozjemca zwaśnionych stron. (…) Ogólnie rzecz biorąc, jest to taktyka silniejszych i zwierzchnich ośrodków władzy, które bronią swej pozycji, osłabiając walkami opozycję. [źródło: Wikipedia]
Czy ktoś potrafi wskazać mi chociaż jedno zastosowanie tej frazy w komentarzu do meczu piłki nożnej? Być może komentator sugeruje, że jakaś drużyna ma w zespole rywala szpiega-dywersanta? Ciężko mi znaleźć inne (mniej absurdalne) zastosowanie mogące być podstawą do stosowania tego typu zwrotów. Z czego więc wynika ten błąd?
Chwilę się nad tym zastanowiłem i chyba znalazłem odpowiedź. Sytuacja wynika z pewnego skrótu myślowego połączonego ze zbliżoną wymową innego, dość powszechnie stosowanego zwrotu:
Z pewnością każdy z Was niejednokrotnie usłyszał, że jakaś drużyna „niepodzielnie rządzi” w środku pola. Spójrzmy:
„Niepodzielnie rządzi”
„Dzieli i rządzi”
Zapewne językoznawcy na to przejęzyczenie mają jakąś definicję czy nazwę. Nie zmienia to jednak faktu że błąd jest dość powszechny i mnie osobiście drażni. Niby szczegół, ale skoro wszyscy wytykają red. Szpakowskiemu lapsusy językowe i błędne wyczytywanie nazwisk piłkarzy, to czemu nie mielibyśmy zwracać uwagi na tego typu wpadki? Panowie komentatorzy – myślcie o tym co mówicie!
W trakcie przedmeczowych wywiadów często możemy też usłyszeć kolejny bardzo oklepany zwrot. Niestety, równie powszechny co błędnie interpretowany. „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” – słyszymy. Bardzo niewiele osób w naszym kraju zdaje sobie sprawę, że znaczenie tej sentencji zostało całkowicie wypaczone i oznacza coś zupełnie innego. Tutaj oddam głos Maciejowi Malinowskiemu, który na swoim blogu sprawę opisał bardzo szczegółowo:
Jak wiadomo, wypowiedzenie owych słów przypisuje się greckiemu filozofowi Heraklitowi z Efezu (…) Heraklit był przekonany o zmienności i zjawiskowości rzeczy w przyrodzie. Ów obraz zmienności stanowiła dla niego rzeka. Głosił, że wszystko płynie („Panta rhei”), że nic nie trwa i nie stoi w miejscu oraz że „niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki”, bo już inne napłynęły do niej wody.
I taki jest właśnie sens Heraklitowych słów „Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki”, przerobionych u nas na „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” ‒ ‘rzeka nigdy nie jest taka sama, gdyż ciągle się zmienia, płynąc’. W owym sformułowaniu chodzi więc o rzekę i tylko o nią, a nie… o nas, o to, czy mamy do niej wejść drugi raz czy nie. (…)
W zrozumieniu tego, co miał na myśli Heraklit z Efezu, może pomóc piękny wiersz Wisławy Szymborskiej „Nic dwa razy” zaczynający się tak: Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. / Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy / i pomrzemy bez rutyny. / Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata / nie będziemy repetować / żadnej zimy ani lata.(…) / Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, / dwóch tych samych pocałunków, / dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Nic dwa razy się nie zdarza, bo nigdy to drugie nie jest już takie samo jak pierwsze. Prawda, jakie to oczywiste?
Polecam cały wpis: Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, warto przeczytać i zdać sobie sprawę z tego, jak często stosujemy zwroty, których znaczenia całkowicie nie rozumiemy.
W przypadku dziennikarzy nagminne popełnianie tego typu błędów jest szczególnie bolesne, ponieważ język jest ich narzędziem pracy. Osobiście nie widzę bowiem różnicy pomiędzy tego typu błędami a stwierdzeniem, że „Szira” podał do „Yzila”.